Money, money…

0

Alexis de Tocqueille napisał kiedyś, że „demokracja kończy się wtedy, gdy rząd zrozumie, że może przekupić obywateli ich własnymi pieniędzmi”. Dzisiaj słowa te nabierają szczególnego znaczenia. Przed nami rozdział ogromnych funduszy z unijnego Programu Odbudowy. Powiem może przewrotnie i z pewna ironią: Bruksela dała naszej opozycji dużą szansę na poprawę swoich notować w oczach opinii publicznej. Ogromny fundusz pomocy dla polskiej gospodarki będzie dystrybuowany przez rząd i jego agendy. W tym miejscu należałoby zadać pytanie: czy opozycja jest gotowa do kontroli i nagłośnienia sposobów rozdziału unijnych pieniędzy? Chociaż nie tylko o kontrolę w tym momencie chodzi. Opozycja otrzymała szansę, chociaż częściowego, zagospodarowania tych funduszy. Jeżeli nie zagospodarowania to przynajmniej zaproponowania inwestycji, które powinny być sfinansowane z tego programu Czy skorzysta z tej szansy, która nie powinna zamknąć się w stwierdzeniu, że powinniśmy wykorzystać unijne pieniądze do inwestycji w infrastrukturę, edukację czy służbę zdrowia? Dzisiaj opinia publiczna oczekuje konkretnych propozycji, do których trzeba przekonać zainteresowanych i je realizować. Tu trzeba wyjść poza wyborcze hasła.

Co mam na myśli? Może na początek kilka pytań: czy opozycja stworzyła już listę preferowanych przez nią problemów wymagających finansowego wsparcia przez unijne fundusze? czy opozycja utworzyła już własne zespoły ekspertów, które w porozumieniu z samorządowcami, przygotują listę inwestycyjnych priorytetów dla poszczególnych regionów? ile takich zespołów już powstało i kto wychodzi w ich skład? ile projektów zostało już opracowanych bardziej szczegółowo? ile projektów jest w fazie studyjnej? jakie są preferencje inwestycyjne w poszczególnych regionach oraz branżach? czy pozarządowe instytucje i organizacje badają podstawowe preferencji mieszkańców miast i miasteczek? jakie są przewidywane metody lobbingu na rzecz poszczególnych projektów? jakie narzędzia kształtowania opinii publicznej będą przydatne w rozwiązywaniu problemów.

Czy są to pytania retoryczne? Proszę nie mówić, że są one przedwczesne. Szczyt w Brukseli odbył się w pierwszej połowie grudnia 2020 roku, ponad cztery miesiące temu. A może są to pytania już spóźnione. Mimo że nie dotarły do mnie żadne informacje o pracach zespołów ekspertów jestem optymistą. Może ich prace są utajnione, bo rząd czuwa i może wykraść niektóre z pomysłów. Mówiąc poważnie: pojawiają się już informacje na temat różnych algorytmów, które zamierza wykorzystać rząd do rozdziału pieniędzy między poszczególne regiony i branże. Czyli prace już trwają, ale czy z udziałem naszej opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej?

Źródło: https://www.freepik.com/free-photo/top-view-budget-planning-note-with-pens-gray-surface-job-copybook-school-student-business-work-college-money-budget_13340899.htm

Rządząca koalicja daje opozycji chwilę czasu, gdyż sama jest aktualnie zajęta przekonywaniem własnych posłów do poparcia unijnego Planu Odbudowy. I ma z tym ogromne problemy, które mogą zakończyć się albo powstaniem rządu mniejszościowego, albo wcześniejszymi wyborami. Tego chyba niewielu obserwatorów się spodziewało. Niektórzy wręcz przeciwnie, przekonywali, że ratyfikacja będzie szybka i bezproblemowa, a niewielu chyba wierzyło w to, że machanie szabelką przez grupę posłów może być źródłem poważnych problemów rządzącej koalicji. A jednak.

Jeszcze w grudniu ubiegłego roku wydawało się, że sprzeciw polityków Solidarnej Polski jest zagraniem taktycznym, mającym na celu wzmocnienie ich pozycji w Zjednoczonej Prawicy. Dlatego posłowie skupieni wokół Zbigniewa Ziobro bez przerwy mówili, że należy zawetować unijny budżet. Mówili tak przed szczytem w Brukseli w grudniu 2020 roku, mówili w trakcie brukselskiego szczytu oraz po jego zakończeniu. Nie zmienili swojej retoryki, nawet wówczas, gdy premier Morawiecki i prezes Kaczyński stali na stanowisku, że wyniki szczytu oraz zapisy w unijnym budżecie są sukcesem Polski. Tym samym sprawa stała się poważna i dzisiaj (21 kwietnia) Polska jest wśród mniejszości państw, które jeszcze nie ratyfikowały brukselskiej umowy. Politycy partii rządzącej przekonują, że mamy jeszcze czas, ale czy my zawsze musimy być w ostatniej grupie?

Wracając do pozycji. Jest oczywistym, że rządząca koalicja będzie chciała wykorzystać unijne pieniądze (czyli pieniądze przynależne wszystkim obywatelom) do wygrania wyborów parlamentarnych w 2023 roku. W jaki sposób? Przez odpowiednią alokację funduszy, chociaż oficjalnie podział unijnych pieniędzy będzie transparentny i sprawiedliwy. Rola opozycji nie może w tej sytuacji sprowadzać się do odnotowywania i nagłaśniania nieprawidłowość. To jest ważne, to jest bardzo ważne. Ważniejsze jest jednak – moim zdaniem – prezentowanie merytorycznych propozycji wydanie unijnych pieniędzy. Ktoś może powiedzieć, ze takie działanie skazane jest na niepowodzenie, ponieważ koalicja rządowa ma większość w parlamencie. Nie zawsze jednak, ten kto ma większość wygrywa. Trzeba spróbować…

Źródło: https://www.freepik.com/free-photo/portrait-successful-smiling-man-holding-wallet_8077286.htm#page=1&query=pay&position=10#position=10&page=1&query=pay

Pytania o przygotowanie do rozdziału unijnych funduszy nie są bezzasadne, gdyż władza ma w tym względzie już pewne doświadczenia, związane np. z Rządowym Funduszem Inwestycji Lokalnych. Teraz mówimy o naprawdę dużych pieniądzach, a pierwsze sygnały na temat propozycji ich rozdziału, nie napawają optymizmem. Widzieliśmy latem ubiegłego roku, jak premier i ministrowie, w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej, jeździli po kraju i wręczali wójtom, burmistrzom, starostom i prezydentom miast duże tablice z wypisaną kwotą przeznaczoną na inwestycje. Pieniądze te miały do nich dotrzeć do nich w terminie późniejszym. Telewizja państwowa pokazywała nam takie obrazki wielokrotnie, więc widz mógł odnieść wrażenie, że wszystkie miasta i miasteczka dostały pieniądze. Taki letnio-wakacyjny gwiazdor. A później Andrzej Duda wygrał wybory….

Czy sytuacja może się powtórzyć? Tego nie wiem, ale lokalni włodarze jakby przewidywali taki rozwój wydarzeń i np. w ubiegłym roku – jak podaje „Newsweek Polska” – zawiązali w powiecie kłodzkim układ polityczny. Pięciu spośród 14 burmistrzów oraz wójtów zawarło z PiS tzw. porozumienie programowe. Właśnie do tej piątki trafiło 19 z 19,5 mln powiatowej puli Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Rozdział pieniędzy w ramach tego funduszu daje dużo do myślenia. W Raporcie Fundacji Batorego możemy przeczytać: w grudniu 2020 r. rozdysponowano 4,3 mld zł z drugiej transzy Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. PiS rządzi w samorządach zamieszkałych przez 9 proc. Polaków, to do tych samorządów trafiło 28 proc. rozdysponowanych pieniędzy. Można pozostawić te fakty bez komentarza, ale tu nie ma przypadku.

Margaret Thatcher, gdy była premierem Wielkiej Brytanii, rozwinęła słowa Alexis de Tocqueille, mówiąc że rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy, ma wyłącznie pieniądze obywateli, a państwo jeśli co daje, to wcześniej komu innemu, coś zabrało. Może warto o tym pamiętać…. W poprzedniej perspektywie na jednego mieszkańca Pomorza dostaliśmy 810 euro. Teraz mamy otrzymać 482 euro – marszałek Mieczysław Struk, marszałek pomorski (GW). Rządowa komisja: uchwała nie przewiduje pisemnego uzasadnienia sposobu rozpatrzenia rządowych wniosków o przyznanie środków. Zatem nie ma możliwości przedstawienia pisemnego uzasadnienia rekomendacji udzielonych przez komisję poszczególnym wnioskodawcą. Jeżeli wierzyć dziennikarzom „Nesweek Polska” jeden z członków komisji potrzebował 6 min na ocenę ponad tysiąca wniosków.

Jak Ci się podobał artykuł?
Skomentuj

Strona wykorzystuje pliki cookies.

Informujemy, że stosujemy pliki cookies – w celach statystycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat – Polityka Prywatności.