Drobna, istotna różnica

0

Weekendowy dodatek do dziennika „Rzeczpospolita” („Plus Minus”) opublikował
ciekawa rozmowę z bezpartyjną eurodeputowaną Różą Thun. Właściwie – wzorem
prawicowych mediów – trzeba byłoby napisać: Różą von Thun und Hohenstein. Nie wiem
dlaczego właśnie tak, ale mogę się tylko domyślać, że chodzi o sugestię, iż skoro pani
europoseł ma niemiecko brzmiące nazwisko, to nie jest Polką. Łatwo zatem zrozumieć,
dlaczego w Parlamencie Europejskim głosuje wspólnie z naszą opozycją (jeszcze do niedawna
była ona europosłanką z ramienia Platformy Obywatelskiej). Czy inteligentny i znający
trochę biografie naszych przedstawicieli da sobie wcisnąć taką sugestię. Myślę, że nie. A
może się mylę. W przytaczaniu pełnego nazwiska pani europoseł lubował się szczególnie
europoseł Ryszard Henryk (Richard Henry) Czarnecki, kiedy był w sporze z panią europoseł
oraz Parlamentem Europejskim.

Wróćmy jednak do wywiadu. Pani europoseł daje w nim krótką lekcję na temat zasad
funkcjonowania unijnej wspólnoty, a konkretnie reakcji rządów na decyzje TSUE. „Inne
europejskie rządy nie mówią: nie wykonamy wyroku [TSUE – KG], tylko przekonują: nie
możemy werdyktu wykonać teraz, ale szukamy drogi wyjścia z zaistniałej sytuacji”. My zaś
często mówimy: „nie wykonamy tego wyroku”. Jest w tych dwóch sformułowaniach drobna,
ale jednak istotna bardzo różnica. W tym pierwszym, zawarta jest chęć porozumienia się
stron, co oznacza nic innego jak wolę negocjacji, często bardzo długich negocjacji. Co
zyskujemy? Czas i pieniądze, gdyż w trakcie negocjacji wstrzymane jest naliczanie i
pobieranie kar. A te – jak pokazuje przykład kopalni Turów – są bardzo wysokie. Czas to
przede wszystkim możliwość prezentacji własnych argumentów. Niebagatelne znaczenie ma
również możliwość znalezienia nowych argumentów po naszej stronie i zbijania argumentów
drugiej strony. Można np. przygotować szczegółowe raporty na temat konsekwencji
przyjęcia, takiego lub innego rozwiązania. Można także poszukać sojuszników, czyli
przyciągnąć na swoją stronę inne państwa. Nie muszę dodawać, że to ułatwia negocjacji.
W ramach Unii Europejskiej pojawiają się różnice interesów. Jest to oczywiste i chyba
nikt nie ma, co do tego wątpliwości. Jednak nie wydaje mi się, aby ktoś chciał świadomie
niszczyć jakiś fragment unijnej gospodarki (w tym przypadku kopalni) oraz był zadowolony z

faktu, że spora grupa ludzi straci pracę. Po to są negocjacje, chociaż czasem prowadzą do
dość kuriozalnych rozwiązań. Francuzi np. przeforsowali zapis, że ślimak jest rybą, a
Portugalczycy skutecznie wnioskowali o uznanie marchwi za owoc. Nam też udało się
wprowadzić zapis mówiący, że wódką można nazywać wyłącznie alkohol pochodzący ze
zboża lub ziemniaków. Nie twierdzę, że negocjacje są łatwe oraz krótkie. Wręcz przeciwnie,
czasami trwają miesiącami. Nie chce mi się wierzyć, że nasi rządzący byli przekonani, iż Czesi
nie złożą na nas skargi do TSUE. Przecież oni także mają swoje interesy ekonomiczne i
polityczne oraz swoją opinię publiczną i zbliżające się wybory. Przyjaźń w ramach Grupy
Wyszehradzkiej nie ma tutaj większego znaczenia.
Nasze kategoryczne stwierdzenie: „nie wykonamy wyroku TSUE” nie jest odbierane
jako nasza siła i suwerenność (tak często twierdzą prorządowe media). Raczej przeciwnie,
jest to oznaka naszej słabość. Można to odczytać: „…nie mamy argumentów, więc mówimy
„nie”. „Nie będziemy z wami rozmawiać, bo to my mamy rację”. Kiedyś prezes Kaczyński w
publicznym wystąpieniu przejęzyczył się i powiedział, „że nic nas nie przekona, że białe jest
białe, a czarne jest czarne”. Jan Rokita mówił zaś z trybuny sejmowej: „Nicea albo śmierć”.
Posłowie Solidarnej Polski deklarowali „Weto albo śmierć”. Najnowsza wersja tego hasła
brzmi: „Katowice albo śmierć”. Chodzi o negocjacje z Brukselą w sprawie zamknięcia kopalń.
Efekt jest taki, że premier ogłasza ustępstwo ze strony Czechów, premier tego kraju nic nie
wie na ten temat. Najpierw porozumieliśmy się z Czechami a potem powołaliśmy rządowy
zespół ds. negocjacji w sprawie kopalni Turów. Nawet senator Jackowski nie wie o co tu
chodzi. Tego chyba nawet Mrożek by nie wymyślił.

Jak Ci się podobał artykuł?
Skomentuj

Strona wykorzystuje pliki cookies.

Informujemy, że stosujemy pliki cookies – w celach statystycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat – Polityka Prywatności.