Damy radę sami….

0

Tych, którzy obawiają się, że wstrzymanie unijnych funduszy może spowolnić rozwój
naszej gospodarki, uspakaja prof. Adam Glapiński, prezes NBP. W swoim wystąpieniu na
„Kongresie 590” powiedział, że możemy nadal dynamicznie rozwijać się bez unijnych
pieniędzy. Co jest źródłem optymizm szefa banku centralnego? – Jest 100-procentowe
bezpieczeństwo, typowe dla zachodniego ładu. Jest ten dynamizm gospodarczy i są środki.
No i nasze środki są już ogromne. Bez środków zagranicznych jesteśmy w stanie dokonać
rozbudowy energetyki jądrowej. Bez środków unijnych, którymi teraz nas się szantażuje,
jesteśmy w stanie sobie zapewnić ten dynamiczny rozwój. Tym bardziej, że duża część tych
funduszy to pożyczki – powiedział Glapiński. I dodał: „My sami możemy brać pożyczki jakie
chcemy. Każdy nam da. My w tej chwili żadnej pożyczki nie bierzemy, jako kraj ani NBP.
Do nas przychodzi cały świat i chce od nas pożyczać”. Kilka razy czytałem tę wypowiedź i nie
mogłem uwierzyć, ze czytam i słucham wypowiedź prezesa banku centralnego. Natychmiast
przypomniała mi się pewna maksyma: w każdej gospodarce minister finansów i prezes banku
centralnego powinni raczej unikać publicznych wystąpień i kontrowersyjnych deklaracji.
Słowa prezesa NBP nakazują postawienie pytania: po co nas rząd przygotowuje plan
odbudowy gospodarki po pandemii, a premier, ministrowie i politycy partii rządzącej, bez
przerwy pytają Brukselę, kiedy zapozna się z naszymi planami. Tymczasem my możemy
reformować gospodarkę samodzielnie z własnych funduszy, których mamy tyle, ze nie wiemy
co robić z pieniędzmi. Gdyby nadal w USA rządził prezydent Donald Trump, to z pewnością
zwróciłby się do naszego banku centralnego z prośbą o pożyczkę. Długoterminową i na
korzystnych warunkach. Jednak Joe Biden nie przepada za naszym krajem, więc na pożyczce
dla USA nie zarobimy.

„To do nas przychodzi cały świat i chce od nas pożyczać. Międzynarodowy Fundusz
Walutowy nie udziela nam pożyczki i nie negocjujemy warunków jej spłaty, tak jak to było
poprzednio. My udzielamy pożyczek Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu w
ramach normalnej, międzynarodowej współpracy. Taka jest sytuacja. Nam środków nie
brakuje i nie zabraknie”, podsumował prezes Glapiński. Tym samym premier Mateusz
Morawiecki ma groźnego „konkurenta” w głoszeniu dobrych i tylko dobrych wiadomości.
Prezes NBP nie kwestionuje korzyści płynących z naszej przynależności do UE,
mówiąc: „To, co otrzymaliśmy z Unii Europejskiej, to cena za udostępnienie naszego rynku.

To jest normalny, dwustronnie korzystny proces”. Glapiński stara się jednak minimalizować
korzyści z integracji (to i tak postęp w porównaniu z główną tezą tzw. raportu Patryka
Jakiego). Obwinianie Brukseli za wszystkie nasze problemy (gdybyśmy nie należeli do UE, to nie
byłoby podwyżek cen prądu) oraz przekonanie opinii publicznej, że integracja europejska nie
przyniosła nam korzyści (raport Jakiego), nie przyniosło pożądanych efektów i nadal ponad
80 proc. społeczeństwa opowiada się za pozostaniem w unijnych strukturach. Są to jednak
działania długofalowe i będą wspierane kolejnymi. Cel jest oczywisty: pod hasłem otwierania
tematów tabu, trzeba wykazać, że możemy żyć bez partycypacji w europejskiej integracji.
Tym razem jesteśmy świadkami pojawienia się nowej narracji o stosunkach
polsko–unijnych. Można ją sprowadzić do krótkiego stwierdzenia: „damy sobie radę bez
Brukseli”. Zaczęliśmy od FRONTEX-u, do którego nie zwróciliśmy się (jak na razie) o pomoc w
rozwiązaniu kryzysu imigracyjnego i ochronie polskiej granicy (zarazem wschodniej granicy
UE) na Wschodzie. Nie trzeba przypominać, że zarówno Litwa jak i Łotwa o taką pomoc
wystąpiły i ją otrzymały (głównie w postaci sprzętu). My poradzimy sobie sami z tym
problemem, nie potrzebujemy niczyjej pomocy. Tym bardziej, że jak donoszą rządowe
media, przedstawiciel FRONTEX był „pod wrażeniem tego co zobaczył na polsko-białoruskiej
granicy oraz skuteczności naszych służb”. Jego opinię trudno zweryfikować, gdyż media nie
uczestniczyły w tej „wizytacji”.

Pytanie: po co wstępowaliśmy do tej unii, może być na wskroś aktualne i coraz
częściej pojawiać się w przestrzeni publicznej. Teraz prezes NBP przekonuje nas, że możemy
się równie szybko rozwijać bez unijnych funduszy. Czyli: po co nam ta unia? Myślę, że to
dopiero początek. Płynący z takiej narracji wniosek jest oczywisty: dlaczego mamy należeć i
płacić składki do organizacji, która nie jest nam potrzebna do rozwiązywani naszych
problemów, których wg słów prezesa NBP, mamy ich coraz mniej. Mamy najlepszy od czasu
zaborów okres w rozwoju Polski, podsumował swoją wypowiedź prezes Glapiński. Mam
nadzieję, ze szef naszego banku centralnego szybko zweryfikuje swoją wypowiedź.

Jak Ci się podobał artykuł?
Skomentuj

Strona wykorzystuje pliki cookies.

Informujemy, że stosujemy pliki cookies – w celach statystycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat – Polityka Prywatności.