Wartości Europejskie – Czy aby na pewno istnieją?

W procesie przekształceń, jakie się dokonują, Europa powołana jest przede wszystkim do tego, by odnalazła swą prawdziwą tożsamość. Choć bowiem powstała ona jako rzeczywistość bardzo niejednorodna, musi wypracować nowy wzorzec jedności w różnorodności, wspólnoty narodów pojednanych, otwartej na inne kontynenty i włączonej w obecny proces globalizacji. Aby nadać nowy rozmach własnej historii, musi ona uznać i odzyskać z twórczą wiernością te podstawowe wartości, w których zdobycie chrześcijaństwo wniosło decydujący wkład, a które można streścić jako głoszenie transcendentnej godności osoby ludzkiej, wartości rozumu, wolności, demokracji, państwa prawa i rozdziału pomiędzy polityką a religią. – Jan Paweł II, Ecclesia in Europa, pkt 109.

Tym, którzy wątpią w sens mówienia o obecności wartości chrześcijańskich we współczesnej Europie, proponuję spojrzenie poety: W lusterku samochodu zobaczyłem nagle bryłę katedry w Beauvais: rzeczy wielkie mieszkają w małych przez chwilę. Wielkich wartości można poszukiwać w rzeczach małych. Dają się dostrzec w stylu życia praktykowanym na co dzień. A także w instytucjach, których działalność umożliwia i chroni właściwy dla cywilizacji europejskiej ethos. Przypomnijmy, że słowo to w starożytnej grece oznaczało zarówno miejsce, jak i obyczaje charakterystyczne dla tego miejsca. Ten pierwotny termin stanowi etymologię słowa „etyka”, którym określamy wiedzę o moralności, a w bardziej szczegółowym znaczeniu – filozofię moralności, zajmującą się normami i wartościami. Jak można opisać ethos współczesnego Europejczyka i współczesnej Europejki? Nie muszą oni wcale od rana do wieczora deklarować, jakie wyznają wartości, nawet nie muszą głęboko zastanawiać się nad tym, co jest dla nich ważne i co ich porusza. Najczęściej zaczynają o tym myśleć dopiero wtedy, gdy coś, do czego byli przyzwyczajeni, zaczyna źle funkcjonować lub gdy zostają pozbawieni jakiegoś dobra, którego dostępność wydawała się oczywista. Jeśli jest to sprawa ważna dla ogółu, a przynajmniej dla większej grupy, rodzi się zbiorowa niezgoda i dążenie do zmiany sytuacji uważanej za krzywdzącą, niesłuszną. Kiedy zaczynamy pragnąć lepszego świata, uświadamiamy sobie jakiś brak, zaburzenie, nieład w dziedzinie wartości. Wartości zaczynają niejako same wołać o respekt dla siebie. Przyjrzyjmy się manifestacjom na ulicach współczesnych miast Europy od Madrytu do Moskwy. Nie sposób wymienić wszystkich manifestacji nawet z ostatniej dekady, dlatego wybierzmy tylko kilka. Na początku XXI wieku w Paryżu i Madrycie odbywały się gromadzące kilkaset tysięcy katolików manifestacje w obronie tradycyjnej, wyrosłej z kultury chrześcijańskiej, wizji małżeństwa i rodziny. Okazało się, że w tych manifestacjach uczestniczyło znacznie więcej ludzi, niż zwykło chodzić na Mszę niedzielną w zachodnich metropoliach. Tego typu wydarzenia narzucają ostrożność w przyjmowaniu tezy o nieodwracalności procesów sekularyzacji, zresztą sami socjologowie coraz częściej podkreślają, że obok sekularyzacji równolegle zachodzi desekularyzacja, związana z powrotem religii zarówno w tradycyjnych, jak i nowych formach. Ale oprócz manifestacji na rzecz chrześcijańskiego modelu rodziny co roku odbywają się coraz liczniejsze parady równości, propagujące alternatywne spojrzenie na seksualność. Istnienie głębokiego sporu o rozumienie małżeństwa i rodziny rodzi oczywiście napięcia i pęknięcia społeczne w sprawie wartości, ale na pewno nie jest to sytuacja aksjologicznej próżni, w której same wartości wietrzeją i nikogo już nie obchodzą. Zapowiadana przez Nietzschego pustynia nihilizmu jeszcze nie nadeszła. Od ponad dekady w miastach Europy i Polski odbywają się marsze młodych ludzi w maskach pod znakiem Anonymusa. Bronią oni nieodpłatnej dostępności dóbr kultury w sieci. Bez wątpienia istotny jest tu aspekt ekonomiczny oraz fakt przyzwyczajenia, że dobra te dotychczas były oferowane gratisowo, ale jednocześnie nie można nie zauważyć, że chodzi o dobra kultury takie jak filmy czy utwory muzyczne, które dzięki internetowi docierają do masowego odbiorcy, poszerzając sferę uczestnictwa w kulturze. Na początku 2015 roku odbyły się masowe manifestacje w Paryżu po terrorystycznym ataku na redakcję satyrycznego pisma Charlie Hebdo. Wzięli w nich udział politycy z wielu krajów Europy Zachodniej. Nawet jeśli manifestacje odbywały się pod hasłem „Je suis Charlie” (Ja jestem Charlie), na pewno nie wszyscy uczestnicy identyfikowali się z laicką ideologią pisma i jego prowokatorską, w odczuciu muzułmanów bluźnierczą retoryką. Manifestantów zjednoczyły natomiast dwie wartości: absolutna nienaruszalność ludzkiego życia oraz wolność wypowiedzi publicznej. Solidarność z ofiarami tego zamachu wyrazili papież Franciszek, biskupi francuscy i większość działających we Francji duchownych muzułmańskich. Sprzeciwiano się instrumentalizacji religii przez terroryzm. Wydarzenia na Majdanie w Kijowie zimą 2014 roku przekraczały ramy manifestacji ulicznej, były one prawdziwą rewolucją, nazwaną natychmiast przez samych jej uczestników rewolucją godności. Cele takie jak demokratyzacja Ukrainy oraz jej integracja ze strukturami Unii Europejskiej wpisano wprost w ideał życia w godności, odwołując się w ten sposób do podstawowego doświadczenia ludzkiego, wyznaczającego kierunek działań politycznych, ukazującego głębszy sens transformacji relacji międzyludzkich i życia codziennego. Wyciągając ręce ku Europie, sięgnięto po najwyższą wartość w jej kulturowych rejestrach. Również Moskwa stawała się w ostatnich latach teatrem zbiorowych wystąpień. Obrazy protestów przeciwko wyborczym fałszerstwom podważają opinię o pogodzeniu się Rosjan z autorytaryzmem. Ale Moskwa stała się także widownią ogromnej masowej manifestacji w celu poparcia aneksji Krymu przez Rosję. Czy coś istotnie różni obydwie te demonstracje? Pierwsza z nich miała charakter spontaniczny, rodziła się na podłożu uczuć związanych z naruszeniem praw obywateli, druga została zorganizowana przez państwo posługujące się instrumentalnie emocjami nacjonalistycznymi. W tym drugim przypadku autentyczne wartości, takie jak duma narodowa, ulegają zatruciu. W tej panoramie manifestacji w obronie zagrożonych wartości nie można zapomnieć o zgromadzeniach obywatelskich w Polsce, domagających się przestrzegania konstytucyjnej zasady trójpodziału władz. Już tak pobieżny przegląd manifestacji w różnych miejscach Europy w dwu pierwszych dekadach XXI wieku nie pozwala patrzeć na Europę jako kontynent pogrążony w marazmie. Nie można mówić o aksjologicznej śpiączce współczesnych Europejczyków, przeciwnie – są sprawy, które nas angażują, wyzwalają społeczną energię, ożywiają publiczny spór. Różne sprawy, jak próbowaliśmy pokazać, doprowadzają do wrzenia publicznej świadomości, ale w gruncie rzeczy łączy je pewna wizja człowieczeństwa. Współcześni Europejczycy w mniejszym lub większym stopniu są świadomi swej jednostkowej i zbiorowej podmiotowości. To właśnie ta naczelna wartość określa ethos cywilizacji europejskiej. Jest to wartość wpisana w naturę ludzką i jednocześnie owoc kultury, polegającej na pielęgnowaniu tej wartości, a w sytuacji zagrożenia – na obronie. Wróćmy do przeżyć bohatera wiersza Adama Zagajewskiego. Widzi on odbitą w lusterku samochodu jedną z największych katedr Europy. Zdziwienie wywołuje to, że coś wielkiego mieści się w małym. Zwróćmy uwagę na dwie rzeczy, które w poetyckiej kondensacji przekazuje poeta. Po pierwsze, lusterko wypełnia odbicie katedry. Po wtóre, jest to obraz trwający chwilę, całkowicie zjawiskowo, jakaś iluminacja umożliwiająca w błysku zobaczenie i zrozumienie czegoś niewidzialnego. Katedra jest symbolem Europy. „Tak jak ongiś katedry – pisze ks. Janusz Stanisław Pasierb – wyrastały ponad miasta i orientowały wędrowców, ponieważ górowały nad okolicą, tak dziś górują ponad historią. Wracamy do nich, szukając swoich korzeni”. Jeśli nawet dziś większość Europejczyków zapomniała dróg do swych katedr i nie udaje się już tam na nabożeństwa, to ich kulturowej tożsamości nie da się zrozumieć bez przywołania tego symbolu, jakim jest katedra. Bez chrześcijańskich korzeni tożsamości europejskiej nie można zrozumieć nie tylko wymiaru sakralnego kultury rozwijającej się na naszym kontynencie przez dwa tysiąclecia, lecz także instytucji świeckich, dzięki którym Europejczycy kształtowali swe dzieje. Na kulturowym podłożu chrześcijaństwa powstały bowiem uniwersytety, parlamenty i media. Stworzyły one system przekazywania wartości, ich poszukiwania i racjonalnej debaty na ich temat. Z punktu widzenia chrześcijańskiego Europa sama jawi się jako wartość, której znaczenie przypomina św. Jan Paweł II. Jest ona wartością, ponieważ była promotorką wartości uniwersalnych. Im bardziej Europa integruje się na płaszczyźnie politycznej i ekonomicznej, tym bardziej potrzebuje refleksji nad wartościami, źródłami i sensem swej kultury. Przypomnijmy papieski apel do Europejczyków z roku 2003 w przeddzień poszerzenia Unii Europejskiej o nowe kraje, w większości należące wcześniej do bloku państw komunistycznych, siłą wtłoczonych do sowieckiej strefy wpływów. Z wielką nadzieją pochodzący z Polski papież przedstawiał wówczas nowe oblicze Europy jako wspólnoty ducha.

Źródło zdjęcia: Obraz Michael Wedermann z Pixabay

Jak Ci się podobał artykuł?
Skomentuj

Strona wykorzystuje pliki cookies.

Informujemy, że stosujemy pliki cookies – w celach statystycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat – Polityka Prywatności.