Dlaczego ta książka? Wierzę, że ludzie są braćmi. Braćmi są Europejczycy. Jestem Polakiem, obywatelem Unii Europejskiej, ale moje europejskie obywatelstwo jest dzisiaj zagrożone. Co z tą Polską? Przestałem rozumieć wielu swoich współobywateli. Stąd ta książeczka, sobie i innym na ratunek. Czytajcie, aby uwierzyć, że Polacy mogą być Europejczykami nie tylko formalnie.

źródło: https://www.freepik.com/free-photo/selective-focus-shot-train-tracks-middle-green-yellow-trees_10111988.htm
Wspomnienie: Noc. Jestem w pociągu. Minęliśmy pola zasieków kolczastych drutów. Stoimy na granicy. Słychać psy, widać latarki strażników. Pokrzykując, podsuwają pod wagony olbrzymie lustra. Sprawdzają, czy ktoś nie uczepił się u spodu. W przedziale rośnie napięcie. Wchodzi polska straż celna:. „Co Pan wywozi? Ile polskich, a ile zachodnich pieniędzy?”. Zdarzały się dolary, tyle co kot napłakał. „Kto Pana zaprasza, na jak długo, jakie wiezie Pan prezenty? W deklarację wpisać rzeczy wartościowe – pierścionek, obrączka, łańcuszek złoty, zegarek! Pod odpowiedzialnością karną proszę wypełnić druczek i przywieźć rzeczy wymienione z powrotem do kraju!”. Towarzysze podróży w napięciu czekają na decyzję strażnika, którą walizkę otworzyć. Czasem z bagażu wysypują się rzeczy. Strażnik niecierpliwie czegoś szuka. Zagląda pod ławkę. Sprawdza, co na górnych półkach. „Proszę nie opuszczać przedziałów – zaraz będzie kontrola paszportów!”. Nadchodzą. Spojrzenie w paszport, potem w twarz, wreszcie pieczątka. Pociąg przetacza się w ciemnościach przez granicę właściwą. Jadę do Francji, tymczasem nadchodzą Niemcy – rytuał się powtarza. Stres przejechania granicy polskiej i kolejno niemieckiej, innym razem zaś czechosłowackiej uświadamia mi, że pochodzę z innego świata – zza żelaznej kurtyny. To nic, że obok są bratnie narody ludowej demokracji. Jestem potencjalnym wrogiem, traktowanym niczym szpieg. Sam fakt, że się wybrałem w zagraniczną podróż czyni mnie podejrzanym.
Przytaczam ten obraz, który dla wielu dzisiejszych obywateli naszego kraju wydaje się jakby zapożyczony z powieści sensacyjnych. Dziś nawet nie orientuję się, kiedy przekraczam granicę. Gdzie ona właściwie przebiega. Ciekawscy mogą tu i ówdzie wypatrzyć dawne budynki straży granicznej – są puste. To resztki, to ruiny systemu zniewolenia obywateli krajów demokracji ludowej. Dziś pytam 30-latka, który skończył studia w Londynie i co i rusz zmienia miejsce pracy w różnych krajach UE, co znaczy dla niego fakt, że ma obywatelstwo UE. Odpowiada: „Mam wolność przemieszczania się, studiowania i pracy. Pensja większa niż w Polsce”. Inny obraz: Wybrałem się do lepszego świata. Tu nikt nie ma pojęcia, że w Polsce w sklepach dosłownie nie ma nic – puste półki. W tych sklepach stoją ludzie w kolejkach, bo mają nadzieję, że coś wreszcie dowiozą. Tak jak kiedyś moi zachodni rozmówcy, z niedowierzaniem słuchają mnie dziś młodzi Polacy.
Wreszcie od 1989 roku coś ruszyło. Pojawiły się podstawowe towary: chleb, masło, papier toaletowy, a czasem mięso. Na Zachodzie z zazdrością i zdziwieniem patrzyłem na sklepy przepełnione towarami – takie jak dziś mamy w Polsce. Doświadczenia pokoleń nie są przetłumaczalne. Ja też nie mogę wyobrazić sobie w pełni lat okupacji. Tamtych warunków życia. Żywy jest jednak we mnie ten lęk, zapożyczony z opowiadań rodzinnych, filmów wojennych, literatury. Prawem pokoleń jest fakt, że przeszłość zapada w nieświadomość. Pokój jest zagrożony. Wojny nie będzie, bo jej już nikt nie pamięta. Student Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Toruniu pisze do mnie, że gdyby nie zbrodnie ruskich i szwabów, bylibyśmy potęgą większą niż Niemcy. Studentowi zabrakło nie tylko wiedzy historycznej, lecz także wrażliwości, bo chyba widział polską biedę na fotografiach z 1918 roku. Jego emocjonalny SMS jest przykładem, w jaki sposób rozumie hasło dumy narodowej i polityki „wstawania z kolan”. Tak jak on, wielu nie chce zobaczyć, że Polska była krajem rolniczym od wieków. Miasta nie rozwinęły się, bo nie chcieli tego sami Polacy – szlachta. Jak mam zachęcić studenta, przyszłego pracownika kadry administracji państwowej, do wyjazdu za granicę, aby uświadomił sobie, że ani Wersalu, ani zamków nad Loarą, ani pałacu Buckingham, ani nawet mostu Karola nigdy w naszej ojczyźnie nie zbudowano. Nawet za czasów Jagiellonów, których potęgę chce odrestaurować dziś Klub Jagielloński. Nasz kraj cywilizacyjnie od wieków odstawał od zachodu Europy. Nasze wejście w struktury UE ma ten dystans z biegiem czasu wyrównać. UE solidarnie nam w tym pomaga, dając fundusze spójności. Chcę dla naszego rozwoju integrowania się z Zachodem.

Dzisiejsze odciąganie Polski od Unii przeraża mnie. Widzę, że siły wsteczne, dla których racjonalne argumenty są niczym, odradzają się w Polsce z powodzeniem. Jak za czasów kontrreformacji. Dołączyliśmy do krajów UE na kredyt. Tymczasem ostatnie trzy lata ujawniły, że wielu z Polaków gotowych jest uwierzyć PiS-owi, że UE ma twarz okupanta, kolonialisty, zaborcy. To rezultaty prowokacji prezydenta, premierów, członków partii, zaprzedanych publicystów, medialnych manipulatorów. Kiedy dołączyliśmy do krajów UE, triumfowała radość. Minęło 15 lat, a w Polsce nastąpił niesłychany rozwój cywilizacyjny. Nie rozumiem, dlaczego Polacy mają kłopot wyrażenia wdzięczności naszym unijnym dobrodziejom. Do niedawna przekonany byłem, że nasza otwartość i ciekawość świata są na tyle dominujące, że wkrótce będziemy ważnymi partnerami dla tych, którzy troszczą się o świat, o glob, na którym żyjemy. Że zrozumiemy interesy Europy jako całości, gdy traci ona powoli wiodącą rolę wśród narodów świata. A tymczasem proponuje się nam Polskę jako samotną wyspę. Mówi się nam, że poszerzenie świata, zawieszenie granic nie jest potrzebne. „Ja tam się nigdzie nie wybieram” – wzrusza ramionami rolnik. „Autostradami też nie jeżdżę”. Jednak dopłatę indywidualną za uprawę i las, który posadził, przyjmuje. Nie czuje związku między pieniędzmi w swojej kieszeni a mechanizmami europejskich instytucji. Zastanawiam się, czy mentalnie pasujemy do Zachodu. Rolnik nie rozumie, co właściwie złego zrobiła nam Unia. Ci, którzy dziś zrywają związki Polski z UE, czynią to z zacietrzewieniem. Nie podają racjonalnych argumentów. Te emocje mają źródło w fobiach człowieka, który nie zna Europy, ale znalazł posłuch milionów naszych rodaków. To z nimi chcę dyskutować. Jeżdżę po Polsce. Ale oni unikają spotkań. Spotykam się z rozżalonymi i zbulwersowanymi jak ja.
Może ta książka prof. Romana Kuźniara i wybitnych autorytetów zbuduje most do eurosceptyków. Da argumenty, aby podobnie myślący jak ja mogli powołać się na fakty w niej opisane, gdy będą bronić, w prywatnych rozmowach, Unii. Niech będzie jasne, że Polska nie jest kolonią. Dzięki wolnemu rynkowi wciąż się rozwija. Obywatele polscy mają te same prawa co Francuzi, Niemcy, Duńczycy itd. Prawa do życia w demokracji, do poszanowania godności osoby i innych wartości europejskich. Na to właśnie umówiły się strony traktatu z Maastricht – traktatu, który i my podpisaliśmy. Prezes PiS-u chce zmiany traktatu, chce w rezultacie zniszczyć UE, zamieniając ją w Europę rywalizujących Ojczyzn. Nie waha się dla swoich planów przekształcenia Unii zjednywać stronników za granicą. Musimy bronić Unii – stąd ta książka. Prosiłem prof. Romana Kuźniara o nią, aby odczarować nasze polskie spory. Aby kłótnie stały się europejskie, racjonalne, abyśmy znali argumenty. Do tej książki, mam nadzieję, będziecie – Szanowne Czytelniczki i Szanowni Czytelnicy – sięgać często, aby prostować kłamstwa w kraju, którego prawie cała powierzchnia pokryta jest zasięgiem rządowej telewizji – jedynej w wielu rejonach. Niech ta książka będzie źródłem racji tych, którzy chcą Polski nowoczesnej. Niech będzie pomocą dla Polaków kalkulujących jasno i odpowiedzialnych za to, co z Polską będzie kiedyś, aby nasze pokolenie nie było winne zaprzepaszczenia szansy rozwoju Ojczyzny. Książka ta powstaje z inicjatywy Fundacji My Obywatele Unii Europejskiej im. Wojciecha B. Jastrzębowskiego. Obierając patrona, sięgnęliśmy do tradycji niepodległościowej, do bohatera powstania listopadowego, uczestnika bitwy pod Olszynką Grochowską, którego dzieło Konstytucja dla Europy z 1831 roku pozostaje inspiracją dla mnie oraz moich koleżanek i kolegów artystów i które upowszechniamy w formie teatralnej. Romantyk Jastrzębowski, rówieśnik Adama Mickiewicza, zostawił testament, w którym wyraża przekonanie, że tylko ściśle powiązane ze sobą państwa, wyłoniwszy władzę międzynarodową nad Europą, są w stanie zapanować nad namiętnościami barbarzyństwa, jedynowładztwa. Autorytarni wodzowie przypominają tych z czasów feudalizmu, dlatego artykuły Konstytucji Jastrzębowskiego czyta się jako do nas skierowane podpowiedzi. W naszych artystycznych działaniach prof. Roman Kuźniar pomagał nam jako konsultant naukowy. Był też gorącym zwolennikiem mojej idei powołania do życia Fundacji i zgodził się pełnić funkcję Przewodniczącego Rady Fundacji. Niniejsza książka pod redakcją Pana Profesora jest jego kolejnym wkładem w debatę publiczną, w której Fundacja My Obywatele Unii Europejskiej od roku aktywnie już uczestniczy. Moje słowo wstępne wyraża zaledwie emocje, natomiast wiedzę i argumenty zawierają artykuły wybitnych autorów. Dziękuję Fundacji Centrum im. prof. Bronisława Geremka, bez której pomocy i wsparcia finansowego ta książka nie mogłaby powstać.
Źródło zdjęcia: Obraz PublicDomainPictures z Pixabay
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.