„Unia byłaby fajna, gdyby nie Niemcy”. Do takiego wniosku można sprowadzić większość wypowiedzi polskich eurosceptyków (chyba jednak trzeba pisać przeciwników naszej obecności w unijnych strukturach). Niestety, nie da się. Niemcy są największym państwem UE oraz mają najsilniejszą gospodarkę w unijnej rodzinie. Trudno tego nie zauważyć, a nasi zachodni sąsiedzi często przypominają pozostałym członkom UE, że to właśnie oni najwięcej wpłacają do unijnej kasy. Kiedy słucham wypowiedzi naszych eurosceptyków (przeciwników UE), to przypominają mi się słowa jednego z prominentnych polityków lewicowych, który na początku transformacji gospodarczej powiedział: „Jeżeli w Polsce ma być kapitalizm, to niech chociaż kapitaliści będą biedni”. Nie da się. Cechą tego ustroju jest to, że ludzie mogą być bogaci i to nie tylko duchem. Współcześnie, jeżeli już mamy być w tej unii to niech, chociaż ci Niemcy będą mniej bogaci. Chyba niemożliwe. Prorządowym mediom na razie wystarczy, że Niemcy praktycznie wszystkiego nam zazdroszczą: niskiej inflacji i niskiego bezrobocia, świetnych wyników w handlu zagranicznym (nota bene są oni naszym największym partnerem handlowym), dużych inwestycji infrastrukturalnych, a przede wszystkim polityki prorodzinnej i zamknięcia granic przed imigrantami. Niektóre obrazy pojawiają w programach informacyjnych wielokrotnie. Można tylko żałować, że dość rzadko pojawia się w programach informacyjnych korespondent TVP w Niemczech. Jego celne uwagi mają telewidzów utwierdzić w przekonaniu, ze w Niemczech nic dobrego się nie dzieje.

Relacje z Niemcami nie sprowadzają się tylko do kwestii ekonomicznych i „kolonizacji naszej gospodarki”. Mają szerszy wymiar. Minister Przemysław Czarnek powraca do „opcji niemieckiej” i mówi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, iż „niektóre środowiska alarmują, że „na Śląsku niekiedy wprowadza się w szkołach elementy propagowania tożsamości niemieckiej”. Rozmawiałem z moim kolegą , starym Ślązakiem, który twierdził, że niemieckiej tożsamości nie zauważył, ale powiedział: „jestem już starszą osobą i może z mym wzrokiem coś nie tak”. Obiecał, że się przyjrzy, ale milczy.
Prawicowy publicysta, po lekturze wywiadu z b. premierem, przekonywał że „Tuska trzeba tłumaczyć z niemieckiego na polski”. Otóż przeczytałem wywiad, był po polsku i wszystko zrozumiałem, bez tłumacza. Nie wiem dlaczego, redaktor tłumaczył rozmowę z polskiego na niemiecki, a potem ponownie na polski. Niektórzy lubią utrudniać sobie życie.
Kolejną burzę wywołały przekazane po niemiecku, życzenia Donalda Tuska członkom i sympatykom niemieckiej CDU, partii współrządzącej w Niemczech. B. premier występował jako przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej. Krytycy jego wystąpienia podkreślali, że nie dość że mówił po niemiecku, to jeszcze w tle miał widok na Gdańsk. Może powinien mówić po węgiersku, ale co stanowiłoby lepsze tło? Doprawdy nie wiem.
Krystyna Pawłowicz, apolityczna sędzina Trybunału Konstytucyjnego, pisze na Twitterze o „mentalnych Niemkach” (ale dlaczego małą literą), a słowa te dotyczą weta w odniesieniu do budżetu UE.

Zakup wydawnictwa Polska Press przez PKN Orlen był okazją do wyrażenia podziękowania prezesowi paliwowego giganta za wyrwanie z niemieckich rąk wielu polskich gazet, tygodników i portali internetowych”. „Szanownemu Panu Danielowi Obajtkowi, Prezesowi Polskiego Koncernu Naftowego Orlen dziękujemy za obronę polskiego języka, polskiej kultury i powrót do Macierzy dwudziestu naszych polskich dzienników. „Vivat Król, Vivat Sejm, Vivat Naród, Vivat Wszystkie Stany”. Wreszcie znowu jesteśmy u siebie” — napisano w podziękowaniach, pod którymi podpisało się kilku lokalnych działaczy partii rządzącej.
Niemcy mieszają także w sporcie co nie uszło uwadze pracowników telewizji państwowe. TVP Info poszło na całość, jak praworządność to wszędzie, dlatego na pasku pojawił się napis: „Niemcy łamią praworządność w skokach narciarskich”. Z jednej strony wróbel, ale niebezpieczny, więc walimy w niego ze wszystkich armat. Poseł Arkadiusz Młynarczyk przekonuje nas, że całe szczęście w Polsce nie rządzi już Donald Tusk. „Niemcy z Turnieju 4 Skoczni myśleli że z polskimi skoczkami będzie jak z Tuskiem. Mówimy muss machen, Tusk rzuca wszystko i melduje – gemacht. Tymczasem PZN pokazał Niemcom co znaczy rule of law. Kolejne miejsce na mapie polskich zwycięstw: bitwa pod Oberstdorfem”. Byłem prawie pewien, że głupota i nadgorliwość niemieckich urzędników może doprowadzić do poważnego konfliktu międzynarodowego. Tym razem udało się zażegnać niebezpieczeństwo. Ale czy uda się następnym razem?
Przez chwilę mogło się wydawać, ze po Niemcach chłopcem do bicia będą Holendrzy. Tak przynajmniej sugerował tytuł artykułu w jednym z bardzo prawicowych czasopism – „Pedofilia, narkotyki, brudne dolary – z tego żyje Holandia” (a ja naiwny myślałem, ze oni żyją z eksportu sera i tulipanów). Całe życie człowiek się uczy. Potem Holendrów zastąpili Anglicy, którzy nie wyrazili zgody na transport „polskiego dyplomaty” do kraju. Śmiem twierdzić, że Holendrzy i Anglicy to tylko chwilowi przeciwnicy naszych polityków i sprzyjających im mediów. Niektóre głosy brzmią jak słowa Władysława Gomułki o „wodzie na młyn rewizjonistów zachodnioniemieckim, spod znaku Hupki i Czaji”. Propaganda rządzi się swoimi prawami. Myślałem, że w tak topornej postaci już nie powróci. A jednak….

ps.
Janusz Kowalski, poseł i wiceminister, na początku lutego umieścił na Facebooku następujący wpis: „6 lat temu bezprawnie na skutek nacisków PO i Mniejszości Niemiecka w Opolu / Deutsche Minderheit in Oppeln zamontowano niemieckie nazwy stacji kolejowych w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni w Opolskiem. To jedyne przypadki w Polsce zmiany polskich oznaczeń stacji kolejowych – bezprawne. 3 lutego 2021 r., z uwagi na przejęcie przez Ministerstwo Infrastruktury nadzoru nad PKP PLK S.A., złożyłem w sprawie bezprawnych niemieckich nazw stacji kolejowych interpelację do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka”. Panu posłowi i wiceministrowi natychmiast odpowiedział Rafał Bartek z Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, a zarazem przewodniczący sejmiku województwa opolskiego. Przypomniał, że stosowne tablice powróciły w grudniu 2015 roku, czyli już w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy. Trzeba jednak sprawdzać zanim coś opublikuje się w mediach społecznościowych
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.