Nie ma Polski poza europejską ojczyzną

Polska w wielkim stylu „wróciła do Europy” w pierwszym ćwierćwieczu po upadku żelaznej kurtyny. Tytuły zdumionej prasy brytyjskiej, francuskiej czy niemieckiej w pierwszych latach drugiej dekady XXI wieku brzmiały jednoznacznie: oto Europie przybył „nowy wielki” (un grand nouveau, jak określił to Le Monde). The Economist z podziwem pisał o nowej epoce jagiellońskiej w historii Polski. Przecież tam lepiej niż często w Polsce pamiętano nasz punkt wyjścia w momencie upadku komunizmu – biednego kraju ze zrujnowaną gospodarką zatroskanego o swoją przyszłość. I oto po niemal ćwierćwieczu przemian polnische Wirtschaft z szyderstwa stało się komplementem. Na europejskiej scenie dyplomatycznej – pisano – pojawiła się nowa oś „Berlin–Warszawa”, która wywiera poważny wpływ na politykę w Europie.

źródło: https://www.freepik.com/free-photo/flag-poland-with-coat-arms_1179640.htm#page=1&query=poland&position=12

Owszem, transformacja ze stanu, w jakim zaczynaliśmy w 1989 roku, nie mogła być bezbłędna, bezbolesna czy dająca wszystkim takie same owoce. Ich lepszy podział pojawia się dopiero po pewnym czasie. W żadnym jednak okresie swojej ponadtysiącletniej historii nasz kraj nie zrobił takiego postępu i nie miał się tak dobrze według wszystkich ważnych kryteriów: stabilności wewnętrznej, praw i wolności ogółu obywateli, rozwoju gospodarczego, postępu cywilizacyjnego (np. edukacja czy długość życia), pokoju wzdłuż granic. To wszystko, obok pracy własnej, zawdzięczamy istnieniu Unii Europejskiej oraz naszemu w niej członkostwu. Nic nie jest dane raz na zawsze, ani Europie – Wspólnota, ani Polsce – udział w niej. To jest nasze zadanie, abyśmy po pierwsze, umieli stać się w pełni ową „jednogatunkową cząstką” nowej europejskiej Rzeczypospolitej. Zostaliśmy jej członkiem nieco „na kredyt”, o czym nie wolno zapominać. Mamy jeszcze zatem trochę do zrobienia w zakresie różnych europejskich standardów. Wszak noblesse oblige. Tymczasem to, co się rozgrywa na naszych oczach od końca 2015 roku, to systematyczna i rozmyślna deeuropeizacja Polski właśnie w sensie kryteriów członkostwa. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że z Polską z 2018 roku ze względu na problemy ustrojowe (demokratyczne państwo prawa) Unia nie rozpoczęłaby rozmów o akcesji. Po drugie, wymaga to od nas odpowiedzialności za stan Wspólnoty, troski i lojalności w chwilach dla niej trudnych. Jak wobec własnej Alma Mater (matki karmicielki), z której tyle korzyści dla nas wypływa. Z tą elementarną solidarnością z Unią Europejską Polska miała problem od samego początku, od pierwszego roku członkostwa.

Kiedy UE (także Warszawa) postanowiła w styczniu 2003 roku, że w sprawie Iraku należy się trzymać stanowiska Rady Bezpieczeństwa NZ, chwilę później Polska przyłączyła się do Stanów Zjednoczonych i wzięła udział w nielegalnej interwencji zbrojnej w Iraku. Gdy wskutek tej okropnej i długiej wojny pojawił się problem uchodźców – Polska umyła ręce. I uczyniła to ta partia rządząca, która wtedy była największą zwolenniczką owej agresji. Etos rycerski (honor, lojalność), z którego wcześniej Polska była znana, wyparował. Ponadto, w tej wspólnej odpowiedzialności za stan Unii Europejskiej trzeba być dojrzałym i rozumieć, gdzie jesteśmy i czego to od nas wymaga. Zobowiązuje nie tylko szlachectwo, lecz także obywatelstwo, które się dobrowolnie nabywa. Trzeba nieustannie zdobywać się na wysiłek zrozumienia sensu i logiki integracji europejskiej i uczestniczyć w jej, jeśli już nawet nie umacnianiu, to przynajmniej obronie przed tymi, którzy z głupoty lub ze złej woli chcą zniszczyć największe osiągnięcie w historii stosunków międzynarodowych i polityki w Europie – Unię Europejską. Nie można bezkarnie podcinać gałęzi, na której się siedzi, ani burzyć domu, który daje bezpieczne schronienie i najwyższy na świecie komfort życia. Owszem, to budowla nie bez wad.

źródło: https://www.freepik.com/free-photo/chess-board-game-concept-business-ideas-competition_8452219.htm#query=war%20&position=16

UE nie jest nieomylna, w jej polityce zdarzają się błędy. Nie może być inaczej, wszak jest dziełem człowieka. Można przedstawić całkiem pokaźną listę pomyłek, które powinny być szybciej korygowane, czy schorzeń, które zbyt długo są niedostrzegane. Mamy prawo i obowiązek na nie wskazywać i o nich dyskutować, i proponować środki zaradcze. Tak samo jest przecież na szczeblu krajowym. Czy władze poszczególnych państw się nie mylą, czy nie zdarza się im błądzić, czy politycy są bezgrzeszni, czy nie są wymieniani na nowych, którzy także popełniają błędy? Czy z tego powodu domagamy się rozwiązania władz, czyli na przykład likwidacji parlamentu albo rządu? Czy Grecy, których rządy doprowadziły kraj do bankructwa, domagali się likwidacji swego państwa? Nie! Domagali się ratowania przez Unię Europejską, której jednocześnie złorzeczyli. I zostali przez Unię uratowani, podobnie jak wyciągała ona z kłopotów inne państwa. To prawda, na szczeblu unijnym nie zawsze dostrzega się znaczenie fundamentu cywilizacyjnego, w tym roli chrześcijaństwa w życiu narodów Europy. Impulsy tego rodzaju idą jednak z poszczególnych krajów. Poza tym nie można uważać się za chrześcijanina – jak często bywa to w Polsce – i ograniczać się w swym „chrześcijaństwie” do publicznego odmawiania zdrowasiek czy nadużywania znaku Krzyża, a jednocześnie ignorować Ewangelię, Kazanie na Górze czy słowa Chrystusa z ewangelii św. Mateusza: „byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie” (25, 35).

źródło: https://www.freepik.com/free-photo/chess-board-game-concept-business-ideas-competition_7764871.htm#page=3&query=war&position=4

W obronie Europy trzeba być wiarygodnym, a nie ograniczać się do bajdurzenia o potrzebie powrotu do „Europy ojczyzn” (w istocie jedynie dla usprawiedliwienia samowoli władzy, która staje się autorytarna). To już w Europie mieliśmy, z dramatycznymi konsekwencjami. „Europa ojczyzn” to bajka o człowieku żyjącym w stanie natury. Człowiek już do tego stanu nie wróci. Analogicznie jest w życiu społecznym, w tym międzynarodowym, które się rozwija, którego stopień organizacji stale się zwiększa w odpowiedzi na realne problemy człowieka i całych wspólnot. Przecież podobnie stało się z Kościołem, który pod względem organizacyjnym obecnie jest inny niż był 100, 500 czy 1000 lat temu. Kiedyś w życiu międzynarodowym nie było nawet Ligi Narodów, a teraz mamy jej unowocześnioną wersję, ONZ, i narzekamy, że jest nie dość skuteczna. Dlaczego?

Bo nie dysponuje wystarczającymi kompetencjami i środkami. Tak samo jest w każdej dziedzinie życia społecznego, z uniwersytetem czy korporacją włącznie. Więc i Unia Europejska nie powróci do swej mitycznej postaci. A gdyby to się spełniło, szybko byśmy tego pożałowali… Ani świat, ani Europa nie stoją w miejscu. Na wyjściowy fundament cywilizacyjny w Europie zostały nałożone nowe warstwy w postaci określonej organizacji społeczeństwa, polityki, państwa. Potem, z uwagi na różne doświadczenia, doszły do tego instytucje międzynarodowe zapewniające pokój między narodami Europy, sprzyjające ich bezpiecznemu rozwojowi, społecznej solidarności, umacniające ich wobec świata zewnętrznego. Polska stała się częścią Unii Europejskiej, podobnie jak pod koniec X wieku stała się częścią europejskiej cywilizacji. Dzieje Polski pokazują niestety, że wszystko jest możliwe, że możemy „wypaść z Europy” – na własne życzenie. Jan Nowak- -Jeziorański, jedna z najwspanialszych polskich postaci drugiej połowy XX wieku, powtarzał, że „największym zagrożeniem dla Polski są sami Polacy”. To my sami, jak w przeszłości, poprzez partyjną prywatę, walkę o władzę bez liczenia się z dobrem Polski, kultywowanie czy tolerowanie nacjonalistycznych złogów, zwykłą głupotę, czyli niechęć do zrozumienia świata, który nas otacza, przez lenistwo czy zaniechanie, możemy sprawić, że Polska przestanie być częścią Europy. Moskwa spokojnie na to czeka… Polak – obywatel Unii Europejskiej – nie może na to pozwolić. Nie może pozwolić na zniszczenie lub wyprowadzenie Polski z szerszej europejskiej ojczyzny, o której tak pięknie pisali Zbigniew Herbert i Jan Paweł II.

Źródło zdjęcia: Obraz Yury Rymko z Pixabay

Jak Ci się podobał artykuł?
Skomentuj

Strona wykorzystuje pliki cookies.

Informujemy, że stosujemy pliki cookies – w celach statystycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat – Polityka Prywatności.