Przyszłość Polski w Unii Europejskiej stoi pod znakiem zapytania, wprawdzie obóz obecnie rządzący Polską zaprzecza, iżby dążył do wyprowadzenia kraju ze Wspólnoty Europejskiej, ale jego faktyczne poczynania świadczą o czymś zupełnie przeciwnym. Z tego powodu komunistom też się nie udało przerobić nas, no może nie wszystkich, na homo sovieticus. Bycie Polakiem, obywatelem Unii Europejskiej, ma cały szereg zalet, z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Polacy powinni mieć zatem świadomość obecnych zagrożeń dla swojego statusu, nie tylko tożsamościowego, lecz także obywatelskiego. Jest to wartość, której trzeba bronić dla siebie i dla Polski. Jeśli nie potrafimy się zdobyć na rozumny wysiłek, aby ją obronić, za jej utratę, a następnie walkę o jej odzyskanie zapłacimy cenę niewspółmiernie wysoką w stosunku do wysiłku, który jest dzisiaj potrzebny. Dzieje Polski nie pozostawiają pod tym względem żadnych złudzeń. Nasza wolność, bezpieczeństwo, rozwój są nieodłącznie związane z naszą przynależnością do rodziny narodów europejskich. Nie pozwólmy sobie tego po raz kolejny odebrać.
Przyłączenie Polski do Europy dokonało się w późnych wiekach średnich. I bynajmniej nie stało się to automatycznie, za sprawą chrztu Mieszka I (966 r.), władcy ówczesnego państwa Polan. Wprawdzie dzisiaj potocznie mówimy, że wtedy Polska przyjęła chrześcijaństwo, lecz ówcześnie dotyczyło to stosunkowo niewielkiej części ludności zamieszkującej stosunkowo małą część terytorium w porównaniu z dzisiejszymi ziemiami Polski. Rozprzestrzenianie się oraz akceptacja chrześcijaństwa na obszarze zbliżonym do jej współczesnych granic to sprawa następnych 100–200 lat. Ważne jest jednak to, że raz przyjęte przez polskich władców chrześcijaństwo stało się pasem transmisyjnym wciągającym stopniowo nasz kraj w obręb kultury duchowej i materialnej oraz cywilizacji politycznej świata łacińskiego, późniejszego Zachodu. Czym była Europa, do której dotarliśmy – trzeba o tym pamiętać – jako jedni z ostatnich? Po naszym wejściu, około roku 1000, nastąpiło domknięcie wschodnich granic zachodniego chrześcijaństwa. Otóż Europa, jako odrębna formacja religijna i kulturowo-polityczna, pojawiła się zaledwie dwa wieki wcześniej, wraz z utworzeniem przez Karola Wielkiego niezbyt rozległego imperium składającego się z ludów zamieszkujących ówczesną Galię, Germanię i Italię. To dopiero w jego czasach zacznie być używany ponownie odkryty termin „Europa”, choć jeszcze po wieki XIII–XIV Europejczycy częściej będą nazywać swą zamieszkiwaną przez wiele ludów i ich władców ojczyznę „Christianitas”.

Światłe i długie panowanie Karola Wielkiego stworzyło szansę połączenia na nowo w jeden stop starożytnych pierwiastków Grecji, Rzymu i judeochrześcijaństwa. Grecja wnosiła w swym wianie filozofię i kanony piękna (estetykę), Rzym – model władzy, instytucji państwowych i prawa regulującego stosunki społeczne, chrześcijaństwo zaś – dobrą nowinę miłości bliźniego oraz zbawienia i sprawiedliwości w życiu pozaziemskim. Przetworzenie tych składników w nową jakość było możliwe dzięki nie zawsze harmonijnej koegzystencji odnowionego papiestwa z odnowionym cesarstwem. Kulminacja tych europotwórczych procesów nastąpiła już po pierwszym millenium, zwłaszcza w wiekach XII–XIV, które przeszły do historii jako cud późnego średniowiecza (jesieni średniowiecza). Ich symbolami będą gotyckie katedry, uniwersytety, kulturotwórcza, śmiała aktywność zakonów, zwłaszcza cystersów i dominikanów, powstawanie miast i rozwój ich funkcji cywilizacyjnych (samorządy, rzemiosło, handel, banki, mieszczaństwo jako stan, z którego będą wychodzić kolejne prądy umysłowe, rewolucje społeczne i gospodarcze).
Polscy władcy końca X wieku zrobili fantastyczną, dziejową inwestycję, która nie tylko rozstrzygnęła o polskiej tożsamości, lecz także określiła warunki naszego rozwoju na następne tysiąclecie. O tym, jak to będzie konkretnie wyglądać w kolejnych stuleciach i dziejowych przełomach Europy, będą decydować sami Polacy, choć także w niemałym stopniu ich sąsiedzi – ci z tej samej europejskiej rodziny narodów oraz ci reprezentujący odmienne religie, kultury i cywilizacje polityczne. Dla utwierdzenia miejsca Polski w Europie, w czasach kiedy jeszcze wszystko było płynne i niepewne. W okresie solidnego panowania Bolesława Chrobrego nastąpiło – trochę jak wśród tygrysów – „zaznaczenie” granic Polski. W takiej właśnie piastowskiej ich wersji odnajdujemy się dzisiaj, a przecież w tym rozległym „międzyczasie” owe granice falowały w różne strony, Polska się rozpadała, była okrawana, sama dokonywała ekspansji, a nawet znikała z mapy politycznej Europy. Stale jednak pozostawała istotną częścią Europy. Ważnym wydarzeniem z tego punktu widzenia był zjazd gnieźnieński w roku 1000. Zgodnie z zamiarem wyjawionym wtedy Chrobremu przez cesarza Ottona III, inspirowanym przez papieża Sylwestra II, mapę Europy miały tworzyć cztery równorzędne części: Italia, Galia, Germania, Sclavinia. Tę ostatnią, czyli słowiańszczyznę, miała reprezentować właśnie chrześcijańska Polska. Zarówno cesarz, jak i papież doceniali z jednej strony sprawną organizację i wielkość państwa Bolesława, z drugiej zaś jego determinację, aby ówczesną Polskę mocno zakorzenić w powstającej właśnie Europie. Zjazd gnieźnieński był symboliczną zapowiedzią tysiąc lat późniejszego Trójkąta Weimarskiego, bo Sylwester II pochodził z Owernii.

Włączając się do Europy, Polska otrzymała solidną tożsamość, która będzie ją kształtować, umacniać i czynić członkiem większej rodziny. Jeśli w kolejnych wiekach Polska będzie popadać w tarapaty, to najczęściej dlatego, że w taki czy inny sposób będzie porzucać Europę, będzie się od niej odwracać, będzie odstawać od europejskich tendencji rozwojowych. Tak się zresztą stało zaraz po śmierci Mieszka II, następcy Bolesława Chrobrego, który wikła się w konflikt z Niemcami i towarzyszący temu konflikt z braćmi konkurentami do korony. Konsekwencje są dramatyczne. Nastaje tak zwana reakcja pogańska, czyli zamęt i rozpad królestwa polskiego na liczne „kawałki”, czego tłem jest próba odrzucenia przez miejscową ludność chrześcijaństwa i europejskich wzorców kulturowych. Władza centralna przestała istnieć, a pustoszący najazd wojsk czeskich na ziemię niczyją, którą stała się Polska, dopełnia dzieła zniszczenia. Przy wsparciu niemieckiego cesarza Konrada II Kazimierz zwany później Odnowicielem staje się kontynuatorem dynastii i stara się odzyskać ziemie, które oderwały się lub zostały oderwane od utraconej przez następców Bolesława Korony.
Jeszcze nieuformowana Polska pogrąża się w niemal trzystuletniej wojnie domowej – aż do Władysława Łokietka, który lata wygnania spędził w Rzymie i wiedział, według jakich wzorów budować swój kraj. I trudno powiedzieć, czy i w jakiej postaci doszłoby do odtworzenia Polski przez ostatnich dwóch piastowskich władców, gdyby nie cywilizacyjny fundament, który otrzymała od Europy na przełomie tysiącleci. Pamiętajmy, że Europa była wtedy cywilizacją na znacznie wyższym poziomie rozwoju w stosunku do otoczenia. Dlatego ten fundament stał się instrumentem konsolidacji naszej państwowości, a potem, od Kazimierza Wielkiego, źródłem wspaniałego rozwoju Polski. Stało się to w pełni widoczne w następujących zaraz po ostatnich Piastach czasach jagiellońskich jej wielkości, która nie byłaby możliwa bez ścisłych związków z Europą. I dopiero wtedy Polska w pełni staje się Europą, co poświadcza wydanie przez wielkiego króla aktu erekcyjnego uniwersytetu (1364 r.), dla którego wzorem organizacyjnym były uniwersytety włoskie. Ale już wcześniej, głównie za sprawą działalności Kościoła, zwłaszcza jego zakonów, oraz imigracji z Niemiec następuje recepcja wzorów europejskich w sferze kultury, administracji i działalności gospodarczej. Polska staje się silna siłą europejskiej cywilizacji i sama zaczyna do niej wnosić swój wkład, najpierw choćby przez jej rozszerzenie na Litwę. Kazimierz Wielki stał się partnerem w grze politycznej na europejskiej scenie dla papiestwa i cesarstwa. Zresztą już jego następcy w sporach z Krzyżakami otrzymali wsparcie od papiestwa. Krakowska szkoła prawa narodów (Stanisław ze Skarbimierza, Paweł Włodkowic) zyska uznanie w Europie i będzie intelektualnym polskim orężem w sporach z Zakonem w pierwszej połowie XV wieku. Polskie rycerstwo wspaniale przyswoi sobie wtedy europejski etos rycerski z jego założycielską legendą w postaci Pieśni o Rolandzie. Stanie się znane z tego daleko poza granicami Polski. Będą się nim kierować broniący europejskich wartości polscy żołnierze pod Westerplatte i Monte Cassino, a jego echo odnajdziemy w wierszach Zbigniewa Herberta, które będą inspirować polską opozycję antykomunistyczną w drugiej połowie XX wieku.
Źródło zdjęcia: Mapa plik wektorowy utworzone przez freepik – pl.freepik.com
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.