Każdy coś przywozi z podróży po Europie

0

W Kopenhadze stateczne panie przy śniadaniu – zimą na ogół przy zapalonych świecach, także rano, bo mają mało światła – piją kieliszek lub dwa Gammel Dansk. To rodzaj likieru ziołowego, zbliżonego do Becherovki i może nawet bardziej do niemieckiego Jägermeistra, ale mniej słodki. To na podniesienie ciśnienia, jak mówią Dunki, i na lepszy humor w ciągu dnia. Nie wiadomo, dlaczego Gammel Dansk zniknął nawet ze sklepów Duty Free na lotniskach poza Kopenhagą. Udając się na lunch do restauracji w Kopenhadze, pewnego dnia stanąłem przed trudnym wyborem, bo śledzie serwowane były w co najmniej dwunastu wariantach. Nie jest łatwo, trudny wybór. U nas jest śledź w śmietanie, śledź w oleju i może jeszcze ze dwa rodzaje, no ale nie dwanaście..

Z perspektywy UE teoretycznie kiełbasa lisiecka powinna pochodzić z gmin Czernichów i Liszki w powiecie krakowskim, kiełbaski norymberskie – z Norymbergi, szynka parmeńska musi być z Parmy, a boczek tyrolski – z Tyrolu. Idąc dalej – miody, sery, ciastka, wino, piwo itd. – to wszystko zachowuje swój regionalny charakter dzięki umieszczeniu w unijnym rejestrze, chroniącym lokalne produkty przed nieuczciwym naśladownictwem. Niedawno oscypek, ser koryciński, obwarzanek, krakowski, miody pitne i rogal świętomarciński znalazły się w unijnym rejestrze. Górą nasi. Brawo My. Jesteśmy w Unii. Szkoda, że nie udało się przegłosować Warmii i Mazur na cud natury w UE, a było niedaleko do tego pozytywnego rozstrzygnięcia parę lat temu.

Ponad dziesięć lat temu widziałem w Portugalii wiszące wędzone szynki w drzwiach domów, jeszcze częściej – sklepów mięsnych, zwykle na tle malowanych na niebiesko framug. Nie wiem, dlaczego na niebiesko, ale było to specyficzne dla Portugalii. Nigdzie indziej tego nie widziałem. W Porto poznałem poprzez doświadczenie bezpośrednie, że wielkość i smak homarów, krewetek odbiega dość znacznie in plus od rozpowszechnionych rozmiarów owoców morza znanych w Polsce.

W Paryżu pamiętam, już po obowiązkowym obejrzeniu wystaw w Luwrze, centrum Pompidou, muzeum Orsay, muzeum impresjonistów i paru współczesnych galerii, jak gospodyni domu na koniec wykwintnej kolacji przy wyjściu gości zapisywała podane dania i nazwiska gości. Spytałem: po co? Odpowiedź była ciekawa. Otóż francuska gospodyni, a była to poważna prof. medycyny, nie może podać na kolejnym spotkaniu za rok czy za pięć, a nawet dziesięć lat, tych samych dań. Prawdopodobieństwo bycia na przyjęciu po raz kolejny akurat tego dnia graniczyło, moim zdaniem, z zerem, ale co kraj, to obyczaj. W Austrii, trzymając się doświadczeń z menu, z kolei na imieninach czy urodzinach podano tylko białe wino i chleb ze smalcem plus ogórki kiszone. U nas raczej nie do pomyślenia takie proste potraktowanie gości na podobną okoliczność.

Pewnie każdy może wymienić co najmniej parę odmienności w kwestii kuchni czy obyczaju, z którymi się spotkał, podróżując po Europie. Albo inaczej, że z tych podróży po Europie każdy coś przywiózł do swojego domu, co zostało do dzisiaj, co wpisało się w rytuały życia domowego, od Caipirinhi podawanej od święta z cytryną i lodem lub szampan, białe wina i kabanosy na entrée, po rozpowszechnienie włoskiej – lżejszej od naszej – kuchni. Warto też zauważyć, że dzięki podróżom na Zachód na stołach polskich przestała dominować wódka, częściej pojawiają się słabsze alkohole. Przy tej okazji warto przypomnieć sobie i młodym ludziom opowiedzieć, jak przed wejściem Polski do UE nie tak łatwo było przywozić warte uwagi odmienności z zagranicy, bo nie łatwo było przekraczać granice, a na wizę trzeba było czasem dość długo czekać, nie wspominając o paszporcie. Młode pokolenie nie może pamiętać, że otrzymanie paszportu wiązało się nierzadko z oczekiwaniem ponad miesiąc lub dwa, przejazd przez granicę trwał znacznie dłużej w kierunku zachodnim. Ogólnie rzecz biorąc, podróżowanie po Europie dość znacząco się różniło od tego, co mamy teraz. Jeszcze mamy.

Podróże, jak wiadomo, kształcą. Otwarte granice sprzyjają rozwojowi gospodarki, nauki i kultury. Mam nadzieję, że nie dojdzie do weta w głosowaniu nad budżetem UE, bo lista tych, którym znacznie się pogorszy będzie długa i nie dotyczy to tylko zamknięcia, co już zapowiedziano w mediach, możliwości uczestnictwa w Erasmusie dla studentów z Polski.

Jak Ci się podobał artykuł?
Skomentuj

Strona wykorzystuje pliki cookies.

Informujemy, że stosujemy pliki cookies – w celach statystycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat – Polityka Prywatności.